flahapl Polska Flag of Germany.svgDeutschland 
  • IMG_0182_new.JPG
  • prezydent.jpg
  • Szydlo_new.jpg
  • U4prezydenta.jpg

KIM SĄ DLA MNIE NIEMCY DZISIAJ?

Tadeusz C. Urbański,  Sztokholm

Mówiło się przed I wojną światową: Kto ma Berlin, ten ma Niemcy. Kto ma Niemcy, ten ma Europę. Wtedy rozkład sił był jasny. W czasach międzywojennych, aż do 1 września 1939 roku, można było mówić o wielkości Niemiec, jako o narodzie silnym, mającym według swoich teorii apetyt na przewodzenie Europie i światu, oraz decydowaniu, które społeczności są rasowo czyste, a które nie. Sowieci mieli podobne aspiracje i to musiało znaleźć rozwiązanie. Zaczęło się od wojny między narodami - niemieckim i polskim. Ale gdy najeźdź­cy postanowili szukać przestrzeni życiowej na wschód od okupowanej Polski, rozpoczęła się wojna między cywilizacjami. II wojna światowa podzieliła Europę na dwa bloki polityczne i wnet się okazało, że Sowieci wyzwolili Polskę, ale wolności nie przynieśli, przenosząc brutalność wojny na czasy powojenne. Wojna odbiła się na każdej polskiej rodzinie. Państwo Polskie i społeczeństwo poniosło straty na skutek wojny, zaczęła się mozolna odbudowa kraju i wprowadzanie moskiewskich czy nawet azjatyckich porządków. Nie wszyscy Polacy go­dzili się na wprowadzanie stalinowskich norm i sowieckiego modelu życia.

 

Propaganda już od przedszkola wciskała nam obraz Niemców z NRF, a później RFN, jako pogrobowców Hitlera. Jedynie słusznym było to, co dyktowała Moskwa, a kto protestował, był surowo karany - aż do utraty życia. Ale NRD było poza podejrzeniami, zwłaszcza po wybudowaniu w 1961 roku Muru Berlińskiego. Do młodzieży docierała powoli, po rozmowach ze starszymi, pa­miętającymi okupację, prawda o wojnie i o obydwu totalitaryzmach, które przetoczyły się przez Polskę. Ta wojna była straszną wojną, która przeorała kontynent, a szczególnie dotknęła Polskę.

Przez cały okres PRL ukazywały się wojenne książki, kręcono filmy o tej tematyce, wyświetlano sowieckie jednostajnie na temat „Saszka z pepeszą i 400 Niemców", a podręczniki do historii więcej tekstu poświę­cały właśnie wojnie niż dwudziestoleciu międzywojennemu, zwanemu wbrew państwowej cenzurze Polską Niepodległą.

 

Czy Polacy rozgrzeszyli Niemców za wojnę?

Z pewnością młodsze pokolenia nie patrzą na sąsiadów zza Odry przez peerelowsko - stalinowskie szkiełko. Przeszłość to historia, której należy się uczyć, szanować, ale nie można nią żyć. Okazało się, że Niemcy przegrali, ale i wygrali. Podobnie jak Japończycy. Po wojnie, dzięki dyscyplinie, ciężkiej pracy i różnym formom zagranicznej pomocy, odbudowali swoje państwa. My z daleka podziwialiśmy Japończyków, ale i Niemcom zazdrościliśmy przez cały PRL. Wielu z nas, osiedliwszy się na Zachodzie czy nawet w samych Niemczech, szybciej zbliżyło się do tzw. prawdy obiektywnej, niż rodacy nad Wisłą. Dla mnie, miesz­kającego od ponad trzydziestu lat w Szwecji, historia ostatniej wojny jest fragmentem dziejów Europy z naciskiem na Polskę. Spotykam w Sztokholmie Polaków, którzy tu osiedlili się zaraz po wojnie, ale i Niem­ców, którzy również noszą w sobie wojenną pamięć. Po latach okazało się, że wszyscy cierpieli, bez względu na stronę w tym konflikcie.

Przykładów mam kilka. Moja rodzina przyjaźniła się wiele lat z Berlinianką - rocznik 1914. Siadywaliśmy wieczorami i snuliśmy gawędy o życiu. Frau Gertrud opowiadała o sobie, o mężu z zawodu dentyście, który jako żołnierz Wehrmachtu w 1939 roku wszedł, jako jeden z pierwszych do Polski. Później walczył pod Stalingradem i jemu akurat się udało, bo jednym z ostatnich samolotów wydostał się z kotła pod Stalingradem na urlop tylko dlatego, że żona i dzieci były chore na dyfteryt i przebywały w berlińskim szpitalu.

Opowiadała o swojej tułaczce z trojgiem małoletnich dzieci, o uciecz­ce z folwarku pod Poznaniem, gdy było wyraźnie słychać frontową sowiecką artylerię. Z grupą jeńców francuskich dotarła aż za Berlin, by zatrzymać się u swojej babki. Ta niestety, nie pozwoliła Francuzom przekroczyć progu swego domu. Bardziej nienawidziła Francuzów za I wojnę, niż była wdzięczna za pomoc w uratowaniu wnuczki i prawnuków. Mąż Frau Gertrud po wojennych przejściach, dla ratowania zdrowia prze­niósł się z rodziną do Szwecji, gdzie długie lata pracował jako dentysta.

Pracowałem kiedyś z inżynierem Jurgenem von. D., urodzonym w Hamburgu w 1935 roku, który wiedząc, że jestem Polakiem, był niezbyt skory do rozmów o przeszłości. Ale się zgadało, że moja matka była z dwojgiem dzieci w obozie pracy w Berlinie i była bez mała świadkiem zdobywania miasta przez Armię Czerwoną. Jurgen opowiedział, w jaki sposób z rodziną przeżył naloty alianckie na swoje miasto i dlaczego wyje­chał poźniej z żoną do Szwecji. Zresztą jego żona, urodzona w 1938 roku w niemieckiej rodzinie pod Toruniem, również miała wiele do opowiada­nia. Inżynier Jurgen tłumaczył się przede mną jak sztubak z krzywd, jakie poniósł naród polski z ręki narodowych socjalistów, ale i współczuł mnie, że z powodu komunizmu musiałem emigrować do Szwecji.

Te rozmowy z ludźmi, doświadczonymi przez wojnę, były dla mojej rodziny, a przede wszystkim dla dorastających dzieci przykładami, że wojna jednakowo kaleczyła ludzi po obydwu stronach frontu.

Rzeczywistość w Polsce po 1989 roku pokazała ideologiczną nędzę komunizmu, opartą na kłamstwie i utopijnej teorii. Niedawno jeden z polskich historyków powiedział, że Niemcy przestali być dostrzegani jako główny wróg w czasie wojny. Po tylu latach komunizmu tym wrogiem zostało ZSRR.

Przytomny 60-letni Rosjanin dzisiaj może powiedzieć, że od uro­dzenia, przez całe dekady, był oszukiwany, dopóki nie przekonał się o tym, że czasy się zmieniły. Ciężko przełknąć jest Rosjaninowi, że przez całe życie był karmiony propagandą stalinowską o różnym stopniu natężenia. Rosjanin wie, że jego ojczyzna wniosła ogromny wkład w zwycięstwo wojenne i wyzwoliła Polskę, a Polacy - niewdzięcznicy ciągle się upominają o jakimś Katyniu, czy innych wstydliwych dla dzisiejszej Rosji faktach historycznych. Ten Rosjanin nie dopuszcza do siebie prawdy, że Stalin z Hitlerem byli przyjaciółmi - dopóki Niemiec nie zdradził sowieckiego sojusznika.

Dzisiejsza Europa ma za sobą proces norymberski, dyplomatyczne przepychanki o zachodnią granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej, rozra­chunki za niemieckie zadośćuczynienie i przyznanie się do krzywd, wyrządzonych Polsce i Polakom, jak i skruchę wobec ludobójstwa. Ale paradoksem jest, że neofaszyści odradzają się na terenach byłej NRD.

Polska młodzież, będąc w Berlinie, widzi berlińczyków jako logiczną część społeczeństwa, bardziej zwracając uwagę na odróżniających się ubiorem muzułmanów. Można dostrzec, że Niemcy są jak dawniej, najlepiej zorganizowani, mający głębokie europejskie korzenie kul­turowe, może nie do końca zintegrowani ze Wschodem, ale starający się służyć przykładem. Równie dobrze zorganizowani Szwedzi, byli zawsze w cieniu Niemców, lecz w latach 80. leczyli swoje kompleksy, zbierając wśród emigrantów ze Wschodu relacje z hitlerowskich obozów koncentracyjnych, ale mało mówiąc i pisząc o sowieckich gułagach.

Dzisiaj Republika Federalna Niemiec jest bliższa Polsce niż Rosja ze stolicą w słowiańskiej Moskwie.

Tadeusz C. Urbański,  Sztokholm

Partnerzy

Logo PRwN

Logo forum

Logo ZDPN

Logo der SdpZ Grau

MSZ logo2

SWS logo

logo bez oka z napisem

Biuro Polonii

Konwent 1

 

© 2013 - 2017 Magazyn Polonia. All Rights Reserved. Designed By E-daron.eu

Please publish modules in offcanvas position.